Osobiście miałam delikatne uprzedzenie do muminków (jeszcze z dzieciństwa), po japońskiej kreskówce emitowanej w ramach wieczorynki. Postacie tam wydawały mi się mroczne, nie wiedziałam, które są dobre, a które złe, wszystko to wydawało mi się takie demoniczne.
Obecnie jestem skłonna stwierdzić, że to kultura i demonologia japońska przesiąknęła mitologie Skandynawii (bo przecież muminki to trolle). Przenikanie to w moim odczuciu przebiegło ze szkodą dla sagi muminkowej. A deszczowość i depresyjność Skandynawii została jeszcze podbita, przez demoniczność japońską – mnie jako dziecko to przerosło.
Prezentuje część muminków, która najbardziej mi się spodobała (możliwe, że trafiłam na nią w dobrym czasie – właśnie w listopadzie). Uważam, że to najlepsza z części, którą czytałam i o ironio losu nie ma w niej muminków.
Opowiada o oczekiwaniu w czas jesieni. Każdy po swojemu i na swoich zasadach: Filifionka, wuj Truj, Toft, Włóczykij, Paszczak, Mimbla. Wszyscy oczekują na zimę.
Plusy:
Minusy:
Ocena:
5/6 – bardzo mi się podobała. Z nostalgią wspominam pogodny czas słuchania tej książki (czytał Krzysztof Kowalewski – nadał temu magiczny charakter). Moim dzieciom się raczej nie podobało. Najbardziej zasłuchany był 6-cio latek. Moim zdaniem to jest najlepsza z części muminków.
RODO >> pobierz
Regulamin sklepu internetowego >> pobierz